Polskę często nawiedzały epidemie. Powodem były wojny i najazdy, z którymi zmagał się nasz kraj na przestrzeni wieków. Ostre zimy były wybawieniem - zatrzymywały straszliwe choroby. Było jednak wiele „zaraz”, które dziesiątkowały nasz kraj. Przenoszone często przez żołnierzy (jak na przykład w okresie potopu szwedzkiego) lub kupców, pustoszyły rodziny biedaków i możnych. Na polach, za wsiami, pojawiały się zbiorowe mogiły, w których naprędce grzebano zmarłych. Na niektórych z nich stawiano krzyże lub kapliczki.
4 marca 1918 roku rozpoczęła się największa epidemia w dziejach świata zwana „grypą hiszpanką”. Choroba zaczęła rozwijać się w bazie wojskowej w USA. Dwa tygodnie później pierwsi chorzy pojawili się w szpitalach francuskich. Grypa z Francji w krótkim czasie rozprzestrzeniła się na wszystkie kontynenty. Ze względu na cenzurę wojskową nie pisano o chorobach żołnierzy. Jedynie w neutralnej Hiszpanii o informowano epidemii - stąd jej nazwa. Pierwsza fala choroby była namiastką tego co wydarzyło się później.
Objawami „hiszpanki” była wysoka gorączka, a następnie ostre krwotoczne zapalenie płuc. Największa śmiertelność występowała u ludzi w średnim wieku, inaczej niż przy innych epidemiach (w tych najczęściej umierały dzieci i osoby starsze). Choroba przesuwała się po Europie wraz z liniami frontu. Pod koniec 1918 roku dotarła do Polski. Kolejne fale pandemii docierały nad nasz kraj do 1920 roku. Przez 2 lata na hiszpankę zachorowało na świecie około 500 milionów ludzi, a zmarło 50 do 100 milionów.
Cytat z kroniki szkolnej w Grodkowicach potwierdza występowanie choroby na naszym terenie. Nie wiadomo jednak jakie żniwo zebrała epidemia w naszej miejscowości. Przytoczymy tutaj kilka zdań wspominających tamte czasy:
„... Od 10 września do 25 października 1918 roku nie było nauki z powodu choroby nauczycielki. Od 24 bm do 1 listopada 1918 nie odbywała się nauka w szkole z powodu silnej i zaraźliwej choroby tzw hiszpanki ...”

Musimy jednak napisać, iż w pamięci starszych osób są jeszcze wspomnienia, zapamiętane opowieści o cmentarzu z tego okresu, który jak każdy cmentarz epidemiologiczny mieścił się poza wsią. Chodzi tutaj o dużą kępę drzew, znajdującą się przy drodze do Lasu Cichawskiego. Kiedyś rosły tu 4 duże drzewa, stanowiące czworobok. Później to miejsce miało stać się tak zwanym końskim cmentarzem, gdzie wywożono padłe zwierzęta. Czy był to cmentarz, który przyjmował ofiary kolejnych epidemii nie wiadomo. Może uda nam się kiedyś trafić na źródła potwierdzające takie informacje.